Ponieważ znany z lapidarności Sebastian Małachowski twierdzi [z nieskrywaną dezaprobatą], że za dużo gadam na blogu, dzisiaj postaram się milczeć z godnością, której nie powstydziłby się buddyjski mędrzec. Zobaczymy, jak mi się powiedzie. Ewentualnie możecie trzymać za mnie kciuki :)
cały czas nic nie mówię, ale tu muszę wyjaśnić, że na chwilę pojechaliśmy na górę do apartamentu hotelowego
o, przepraszam, tutaj muszę się odezwać i przypomnieć, że to Jaś :)
grande entree na otwarcie tańców [nic nie mówiłam!]
niestety, z niegadania nici :)
jak mogłabym nic nie powiedzieć o tym kapitalnym pierwszym tańcu - podwójnym pierwszym tańcu, ponieważ romantyczny walc przeszedł nieoczekiwanie w zmysłowe, ogniste tango z figurami, które wzbudziły żywiołowy aplauz!
Trudno, jak widać, nie jestem buddyjskim mędrcem ani mistrzem lapidarnych sformułowań...
niedziela, 18 stycznia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ależ mi się podoba wystylizowanie Pana Młodego (buty! buty!) uwielbiam takie nawiązania, o młodej nie wspominam bo to jasne, że jest zachwycająca)
OdpowiedzUsuńale ja nie o tym chciałam napisać w sumie :D
OdpowiedzUsuńnie słuchaj się Sebastiana ;) pisz jak najwięcej bo czytanie Ciebie jest równie wielką przyjemnością jak oglądanie Twoich zdjęć. Howgh!
"nie słuchaj Sebastiana"?!
OdpowiedzUsuńtak było cicho i takie ładne zdjęcia opowiadające historię
:P
kolor. hmm.
OdpowiedzUsuńzdjęcie Jasia przepiękne.
i czwarte od góry jakoś nie wiedzieć czemu wessało mię.
A mnie całość podoba się bardzo i nie rozdrabniając się napiszę odważnie : EXTRA - jest cały set. ! Chylę czoła.
OdpowiedzUsuń