Opóźnienia w blogowaniu mamy horrendalne&tragiczne, jesteśmy gorsi niż PKP ;)
Wracając do Marty i Tomka [którym już dawno przekazaliśmy odbitki i płytę, a tu jeszcze do ślubu nie doszliśmy... ], to ogromnie mi się spodobało, kiedy Tomek przyszedł i... i wcale nie podziwiał wyglądu Marty, tylko z miejsca porwał ją w objęcia. A my specjalnie zamknęłyśmy drzwi od pokoju, w którym czekała, żeby był jak największy efekt, kiedy Pan Młody ją zobaczy! A dla niego nieważny był efekt, tylko ona sama :)
A do tego nie wstydził się okazywania uczuć.
Co więcej, nie miał żadnych oporów przed opublikowaniem tych zdjęć.
I to jest - drodzy Panowie - prawdziwa odwaga.
jeszcze tylko 'strzemienny' papieros ;)
i potem był ślub, ale o nim opowiemy następnym razem
- już bez takich nieprzyzwoitych przerw pomiędzy postami, naprawdę :)
środa, 9 lipca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz