Na początek dwa "wstrętne sierściuchy", jak czule określiła je Ania :)
Na scenę wkracza Panna Młoda:
oraz jej świadkowa Monika [a wstrętny sierściuch ma na wszystko baczenie]:
Tymczasem Pan Młody szykuje niespodziankę, o której Ania dowie się dopiero w kulminacyjnym punkcie wesela -
Pogoda była średnia [padało!], ale pogoda ducha okazała się silniejsza :)
Tak trzymać!
Pan Młody ma prezencję przedwojennego ordynata, z łatwością wyobrażam go sobie w epoce XX-lecia, zajeżdżającego powozem pod "Adrię" :)
Cóż, moi drodzy, pora iść!
czwartek, 24 kwietnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz